FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
slawo

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Klanu wGw Strona Główna :: ^wGw Rekrutacja.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Zydzewiak xD



Dołączył: 01 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:14, 11 Gru 2017    Temat postu: slawo

Następnego dnia obudzili się niemal równocześnie, ale Zosia bojąc się „powtórki z rozrywki” udawała, że śpi. Zygmunt wstał i szybko się ubrał. Miał rano, jak zwykle, mszę i kwadrans w kancelarii. Kiedy wyszedł z plebanii, zamykając za sobą dokładnie drzwi, do Zosi po raz pierwszy dotarło, co tak naprawdę stało się minionego dnia i nocy. Przede wszystkim wydarzyło się bardzo wiele - opuściła dom rodzinny, straciła dziewictwo z własnym proboszczem, a przy okazji dowiedziała się, że księża też robią takie rzeczy. To wszystko było jak zły sen, ale... przebudzenie okazało się nawet przyjemne. Wokoło nie było szarych, zawilgoconych ścian. Z wygodnego łóżka patrzyła na przepych proboszczowskiej sypialni. Wszystko było tu solidne, eleganckie, drogie. Nikt nie krzyczał, że trzeba wstać - nakarmić świnie, krowę i kury. Ubrać i nakarmić rodzeństwo; a później cały dzień wysłuchiwania płaczu, krzyków; zmagania się z niedostatkiem, brudem i brakiem nadziei na jakąkolwiek zmianę. Wieczorem, kiedy jej rówieśniczki siadywały z rodziną przed telewizorami albo wychodziły ładnie ubrane na spacery z chłopakami, ona w śmierdzących gnojem szmatach siedziała w obrzydłej, starej chacie i biła się z myślami - czy też ojciec przyjdzie dzisiaj trzeźwy, czy pijany?
Usiadła na łóżku; gołe stopy dotknęły miękkiego i ciepłego dywanu. Nogi powyżej kolan miała pozlepiane krwią, ale bólu już prawie nie czuła. Spojrzała na zegarek.
- Zaraz przyjdzie proboszcz, muszę się szybko umyć i przyszykować śniadanie, dzisiaj jedziemy na zakupy - pomyślała Zosia i zaczęła się krzątać po swoim nowym domu.

Postawa dziewczyny może kogoś zgorszyć albo napawać niesmakiem, ale jeśli ktoś nie zaznał w życiu prawdziwej biedy - tak jak ona - nigdy nie zrozumie, że godność można dość łatwo wymienić na godne życie. Zresztą, Zosia w głębi duszy nie zrezygnowała ze swoich marzeń i ambicji. Po pierwszej nocy pomyślała, iż - co się stało, to się nie odstanie i - przynajmniej przez jakiś czas - tak musi pozostać. Tymczasem zaczęła manicure kabaty wyobrażać, że naprawdę... wzięła ślub z proboszczem. Postanowiła wobec tego być dobrą „żoną” i gospodynią, troszczyć się o „męża”, aby móc też zasłużyć na jego względy. Wkrótce miała się przekonać, że życie księżowskiej konkubiny nie należy do łatwych. Z pewnością głębokie uczucie dużo by tu pomogło, ale ona odczuwała w stosunku do księdza Zygmunta zaledwie cień dawnej wdzięczności. Za to ciągle darzyła go sympatią i szacunkiem, przede wszystkim z uwagi na jego wysoką pozycję społeczną, wiek oraz pieniądze, manicure ursynowch - co trzeba przyznać - nie żałował na młodą małżonkę. Tak jak obiecał, okupił ją od stóp do głów. Nie pozwolił nawet jej się przepracowywać, gdy zaczęła robić na plebanii generalne porządki. Sądzić należy, iż ten normalny przecież mężczyzna, rzeczywiście potrzebował prawdziwej żony i prawdziwego domu. Co do kontaktów intymnych - również było coraz lepiej. On, po kilku dniach fascynacji młodym ciałem nowej partnerki, pozwalał jej na dłuższe chwile wytchnienia. Ona zaś powoli przyzwyczajała się i do tej sfery życia we dwoje. Zaczęła nawet czerpać z niej coraz większą przyjemność dla siebie. Miesiąc miodowy stawał się więc coraz bardziej słodki.
Zosia nie widziała matki już prawie tydzień. Ta zaś celowo nie zachodziła na plebanię, aby „młodzi” się wypróbowali Tak naprawdę jednak dnie i noce drżała cała na samą myśl - co też tam może się dziać. Córkę nurtowała zgoła inna wątpliwość - czy kontrakt mamy z proboszczem dotyczący jej osoby, przewidywał pracę w dzień... i w nocy? W miarę jak o tym myślała, coraz bardziej była przekonana, że jednak tak było. Musiała się jednak upewnić. Poprosiła Zygmusia (tak pozwolił się nazywać, gdy byli sam na sam), aby w sobotę po południu pojechali razem do domu Kowalów. Zosia niewątpliwie chciała również zrobić wrażenie na rodzinie, jak to jej się teraz powodzi. Zajechali „fiaciorem” na błotniste podwórko, a najstarsza Kowalówna, która jeszcze tydzień temu ganiała tu w gumowcach za kurami, wyszła w najmodniejszej, miastowej kreacji. Kowale całą rodziną wylegli przed chałupę i tak jak stali - wszyscy ze zdziwienia pootwierali usta. Był wśród nich, o dziwo, sam patriarcha rodu - Jan. Bronce najniżej opadła szczęka, ale też ona najszybciej się [link widoczny dla zalogowanych]
pozbierała i zaprosiła państwa do środka. Rozmowa się za bardzo nie kleiła, bo Kowalowa nijak nie mogła się do końca ochłonąć. Proboszcz rozładował atmosferę wyjmując przywiezioną na tę okoliczność połówkę, szybko więc znalazł wspólny język ze starym. Zosia kiwnęła na mamę i obie wyszły pogadać za stodołę. Córka nie kryła przed matką niczego. Opowiedziała jej wszystko z najmniejszymi szczegółami, a na koniec spojrzała głęboko w matczyne oczy i oznajmiła:
- Ja manicure kabaty nie krzywduję, jestem zadowolona, mówię tak jak jest, ale i ty powiedz mi szczerze, czy wiedziałaś, że on będzie mnie ciągnął do łóżka? Ustaliliście to między sobą? Tak miało być?
Bronka się nie wypierała, tłumaczyła tylko, że nie chciała jej zawczasu płoszyć, bo uznała, iż tak będzie lepiej i... jak się okazało - miała rację. Rozmawiały jeszcze trochę o tym i owym, już w lepszych nastrojach, po czym wróciły do domu. Pani Bronka pamięta jeszcze tylko tyle, iż miała wówczas uczucie pewnego żalu do córki, iż tak łatwo dała się oswoić proboszczowi; nigdy jednak jej tego nie wypominała.

Kiedy minął „miesiąc miodowy”, wraz z nim stopniowo mijała Zosi fascynacja nowym stylem życia. Co prawda na co dzień jadła teraz, jak dawniej od wielkiego święta, ubierała się niczym królowa, obracała w przepychu, jakiego wcześniej nawet nie widziała. Cóż i tego” skoro - poza wizytą u rodziny - prawie nikt jej nie widział w nowych ubraniach, nie prawił komplementów, nie... zazdrościł Nawet jej Zygmuś już tak nie szalał za nią jak na samym początku; częściej skarcił za to czy owo, czasem krzyknął, ale w sumie nie mogła na niego narzekać. W kolejnych rozmowach z matką wyrażała się o nim w samych superlatywach. Pewnego dnia powiedziała nawet, że chyba mogłaby go pokochać jak prawdziwego męża. Jednocześnie zaczęła coraz częściej użalać się na sposób życia, jaki przyszło jej prowadzić. Właściwie żyła tylko dla proboszcza, manicure ursynow zastępował jej rodziców, męża, rówieśników, wszystkich. To akurat jeszcze tak bardzo jej nie doskwierało. Jednak im bardziej się do niego przywiązywała i zarazem uzależniała, tym bardziej chciała wyjść z ram gosposi i służącej. Ksiądz Zygmunt przyjmował dość często [link widoczny dla zalogowanych]
różnych gości - księży oraz świeckich znajomych i przyjaciół. Nie pozwalał jej wówczas przebywać w towarzystwie, bo - jak tłumaczył - nie wypadało, żeby gosposia siedziała u jego boku. Wtedy robiła tylko za kucharkę i kelnerkę. Odniosła nawet wrażenie, że proboszcz wstydził się tak młodej „laski” na plebanii.
Wieś naturalnie wiedziała o nowym nabytku proboszcza, ale tu zdania były podzi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Klanu wGw Strona Główna :: ^wGw Rekrutacja. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     Forum Klanu wGw: Forum Klanu ^wGw. cod 1.1 wGw 4ever...!!!!     
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin